Dedykacja
dla Konoe
Subaru. Dziękuje Ci ślicznie za wsparcie : D… Jest to dla mnie bardzo
ważne, dziękuję za wszelkie wskazówki i poprawy :). Tak naprawdę to nie wiem ile
będzie jeszcze notek do epilogu, ale nie przywiduje zbytniej ilości:).
Oczywiście dokończę to w sposób w jak chciałam. Tak, więc zapraszam :)…
~*~
Czy
byliście kiedyś w sytuacji bez wyjścia? Niektórzy sądzą, że takowych nie ma. A
jednak… Chociażby tzw. „złote klatki”. Co wtedy, gdy żona ma wszystko? Piękny
dom, ogród. Drogie suknie i luksusowe spotkania. Powiedzielibyście żyć nie
umierać. Jest tylko jeden szczegół. Owa kobieta, choć zamężna, była sama. Mąż
ciągle pracował, a ona nie miała pewności czy był jej wierny. Nie chciała
zarzucać mu zdrady, bo nie miała dowodów… I tak przez całe życie. Całkiem sama,
ale do czasu. Kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży. Jej mąż, gdy się
dowiedział, że to syn, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wszystko się
zmieniło po urodzeniu dziecka. Mąż wtedy stał się tyranem. Ta oto krótka
historia była zapisana na skrawku kartki. Hermiona przeczytała ją, gdy obudziła
się w nie wiadomym jej miejscu. Rozejrzała się dookoła, po całej sypialni.
Piękna, rzeźbiona komoda, była z takiego samego drewna, co reszta mebli.
Podeszła do okna. Widok zaparł jej dech w piersiach. Piękny ogród z licznymi
labiryntami. Po środku znajdowała się śliczna fontanna. Widać, że wykonana była
na specjalne zamówienie. Dziewczyna, zerknęła do lusterka. Dopiero teraz
zauważyła, że była w samej bieliźnie. Głowa bolała ją niemiłosiernie. Najchętniej
to, by jeszcze sobie pospała, ale wiedziała, ze musi się dowiedzieć gdzie jest,
dlaczego i jak tu właściwie się robi. Pamiętała tylko to, że wczoraj po pracy
poszła do klubu Nott’a. A później film się jej urwał. Usiadła na skraju łóżka i
ukryła twarz w dłoniach. „Co ja
właściwie zrobiłam? Przecież to niedopuszczalne.… Jestem kierownikiem działu
Departamentu Tajemnic. Sprawdzałam się w roli obrony, mecenasa i aurora. Nie
mogę pozwolić sobie na takie słabości.” Nagle
w jej głowie odezwał się natrętny głosik.
„Przecież wiesz, dlaczego to zrobiłaś.
To przez niego”
Teraz miała
ochotę zapaść się pod ziemie. Sama się do tego nie przyznawała, ale ten młody
zapatrzony w siebie arystokrata, niebezpiecznie naruszał jej psychikę.
Strasznie
paliło ją w gardle. Musiała się czegoś napić. Ogarnęła wzrokiem pomieszczenie i
zauważyła, że na łóżku leży niebieska koszula. Po zapachu perfum, stwierdziła,
że należy do Malfoy’a. „No nic, pożyczę sobie”. Koszula Malfoy’a sięgała jej do
kolan, tworząc mini togę. Nie rozczulając się nad wyglądem wyszła z pokoju na
długi korytarz. Na ścianach powywieszane były portrety przodków rodu Malfoy’ów.
Wszystkie jeszcze spały. Hermiona na palcach dotarła do schodów, które
prowadziły dwie kondygnacje niżej. „Merlinie, a Malfoy mnie musiał tutaj
nieść…”- Pomyślała
sobie. Stanęła w holu prowadzącego do
różnych pomieszczeń. „No i co teraz?”. Przecież nie mogła zaglądać mu we wszystkie zakamarki… Weszła do
pierwszych lepszych drzwi. Okazało się, ze prowadzą one do ogromnego salonu.
Rozejrzała się dookoła. Na kanapie spał Malfoy. Na podłodze leżała butelka po
Whisky. Zastanawiała się nad tym czy go nie zbudzić. Ale przecież to nie miało
sensu. Zbudziłaby go i co by mu powiedziała? „ Dzień Dobry Malfoy, przepraszam
za kłopot. To może ja już pójdę. Na razie.” Przecież to nie miało najmniejszego
sensu. Zastanowiła się jeszcze chwilkę i już wiedziała, co zrobi… Wzięła kartkę
i napisała kilka słów. Później się deportowała, prosto do domu. Musi z tym
skończyć. Miała już dosyć wszystkiego, co ją otaczało. I nagle przypomniała
sobie o tym, o czym chciała dawno zapomnieć.
„Piękna pogoda zachęcała uczniów Hogwartu do wyjścia
na zewnątrz. Hermiona już miała dosyć siedzenia nad książkami. Zastanawiała się,
po co robi jak i tak już zdała OWTM-y*. Udała się, więc pod swoje ulubione
drzewo, by się zrelaksować. Ostatnimi czasy bardzo zbliżyła się do jednego ze
ślizgonów. Tak naprawdę to już nie wiedziała, kto jest jej przyjacielem a kto
jej wrogiem. Wszystko jej się poprzewracało do góry nogami. Nie zamierzała tego
naprawiać, tak po prostu było dobrze. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Po
ostatnim pocałunku Malfoy’a przestała normalnie funkcjonować. Coraz częściej
myślała jak ślizgonka, a nie jak przykładna mieszkanka domu lwa. Jej
przemyślenia przerwał biegnący w jej stronę Ron. Ucieszyła się na jego widok,
ale za chwile ten uśmiech zszedł z jej twarzy:
- Zwykła szmata! Jak mogłaś?! Nie wierze, że mogłem
cię kochać! Jesteś nic nie wartą szlamą! – Obserwował jak zmienia się jej wyraz
twarzy, ale nie przestawał krzyczeć, przecież miał rację. Bynajmniej w jego
odczuciu..
-Ron uspokój się proszę. Nie rób scen… Może
porozmawiamy w Hogwarcie?
- Nie zamierzam być spokojny. Pytałem jak do ku**y
nędzy mogłaś? Uważałem cię za przyjaciółkę, a ty? No odezwij się!- Harry
usłyszał krzyki Rona i od razu podbiegł do nich, by załagodzić sytuacje, jednak
wtedy nie wiedział, ze jest to niemożliwe…
-, Co tu się dzieje? Ron uspokój się, nie rób Mionie
awantury…- Teraz młody Weasley poczerwieniał jeszcze bardziej. Wokół nich pojawił
się tłum gapiów.
- Jak do cholery możesz jej bronić- wyciągnął różdżkę
kierując ją przeciwko Hermionie.- Wiesz, co ona zrobiła? To zwykła mugolska
dziwka Malfoy’a! Liże się z nim po kątach, a później udaje naszą przyjaciółkę?!
O nie! Niech spier***a, albo nie, ja się jej pozbędę! – Ron miał już
wypowiedzieć dwa śmiercionośne słowa, jednak przeszkodził mu w tym Snape.”
I choć od
tego czasu minęło 5 lat, nadal bolało. Pamiętała każde słowo i obelgę,
kierowana w jej stronę. Nawet nie wiedziała, kiedy, łzy zaczęły spływać jej po
policzkach. Musiała się położyć spać. Gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki,
zaspała kamiennym snem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dracona
obudziła bolący kark. Wyprostował się i pierwsze, co zobaczył to wielki
bałagan. Wszędzie walały się puste butelki po alkoholu. Złapał się za głowę i
poszedł do kuchni. Z butelką zimnej wody, usiadł przy stole. Tam zauważył małą
karteczkę, rozwinął ją i zaczął czytać:
Przepraszam, Dziękuję, Proszę
Przepraszam- Za kłopot, więcej nie dopuszczę do takiej sytuacji, obiecuję…
Dziękuję- Za to, co zrobiłeś, choć nie pamiętam wszystkiego jestem wdzięczna…
Proszę- O to byśmy przestali. Nie widzę zbytniego sensu w tym sformułowaniu, jednak sam wiesz, że to do niczego nie prowadzi. Po prostu wróćmy do swoich światów. Draco tak będzie lepiej dla mnie i dla ciebie.
Kierownik Działu Departamentu Tajemnic
Hermiona Granger.
On uważał
inaczej. I tak postawi na swoim, wkurzony do granic możliwości wyrzucił list do
kosza. Musiał się przewietrzyć. Po około godzinie wrócił do domu. Na parapecie
w sypialni, czekała na niego mała, czarna pomykałówka. Zdziwił się widząc
ptaka, ale odwiązał liścik. Sówka nie odleciała, czyli, ze jednak czekała na
odpowiedź.
Drogi Draco!
Nie za dobrze ci się powodzi? Może i Czarny Panie nie żyje, ale ty ciągle
jesteś z rodu Malfoy’ów. A wiesz, ze od tego nie ma odwrotu. Coś ostatnio do
nas nie zaglądałeś… Zauważyłem, że za dobrze dogadujesz się z Granger. Ciekawa
osóbka. A jaka w łóżku? Mam propozycje, zabij ją a oszczędzisz rodziców i jej
mocniejszych wrażeń. Obiecuje ci, że jeśli tego nie zrobisz pożegnasz się z
mamą i tatą. Będziesz patrzył jak umierają, jak inni ich torturują. A jeśli
chodzi o dziewczynę; Crabbe ostatnio wspominał coś o miłości francuskiej… Może
nawet dam ci na to popatrzeć… Zobaczymy, czekam na twoją odpowiedź. Jeśli się
zdecydujesz, zadanie ma być zakończone po rozprawie Lucjusz Malfoy’a. Jak go
wybroni, masz na to dwa tygodnie, by jeszcze się pobawić w romantycznego
chłopca z różą w pysku. Jeśli go nie wybroni masz na to 2 dni. Później chce
widzieć informacje w Proroku o jej przypadkowej śmierci… Zrozumiałeś?
Nonono mrocznie się tu robi :) o co chodzi z tym listem? Strasznie jest :< biedna Mionka. Moja droga masz parę błędów, dziękuję za dedykację, a może pomyślisz becie? :)
OdpowiedzUsuńNie usuwaj!! Dokończ :) list o zamordowanie Miony ? Rozwijaj się :) :D
OdpowiedzUsuńNad usunięciem się zastanawiam :). A jeśli chodzi o list... To rodzina Malfoy'ów od zawsze była powiązana z Voldemortem... Po jego śmierci nie wyłapali wszystkich śmierciożerców. Kierował nimi Rookwood. Gdy zorientował się, że Malfoy dogaduje się z Granger, kazał mu ja zabić. Jeśli on jej nie zabije, to zrobi to ktoś inny, więc Draco zgodził się na warunki Rookwood'a by uratować rodziców. Gdyby coś było jeszcze niezrozumiałego to pisz :D
OdpowiedzUsuńCzytam dalej blog świetny :::D
OdpowiedzUsuń