środa, 25 września 2013

MIniaturka "Szlaban"

Witajcie!
Dla wszystkich którzy czekali. :D
Przepraszam, ze tak długo!
Wasza Rouse :**
Dziękuję za wszystko!
Normalnie Was kocham!




      Severus Snape siedział przy stole nauczycielskim wraz z Lucjuszem Malfoy’em. Magiczny Sąd Okręgowy oczyścił go z zarzutów spoufalania się z Voldemortem. Po całej tej akcji, Dumbledore, (który ciągle żył.- Przyp. autorki) okazał swoja litościwą stronę i przyjął Malfoy’a seniora na miejsce nauczyciela Qudditcha. W Wielkiej Sali panował rumor. Wszędzie dało się słyszeć śmiechy i krzyki. Do czasu… Do czasu aż do pomieszczenia nie weszło dwoje prefektów naczelnych, którzy skutecznie zwrócili na siebie uwagę.

-, Bo ty w ogóle jesteś idiota, bałwan, i tępy bubek!- Dziewczynie puściły nerwy i wykrzyczała swojemu „koledze” wszystko, co jej na sercu leżało.

- Odezwała się usilna królowa kujonów! Weź ty się posłuchaj debilko jedna!- Odwdzięczył się jej blondyn.

Snape pokręcił głową w geście załamania. Wstał od stołu jakby od niechcenia i ruszył w kierunku swojego wychowanka i Gryfonki. Gdy pozostali uczniowie zauważyli, że w ich kierunku zmierza sam Postrach Hogwartu, oddalili się i w bezpiecznej odległości słuchali dalej.

-, Jeśli określiliście już swoje dane personalne, usiądźcie przy swoich stołach i nie róbcie przedstawienia dla ubogich.- Powiedział znudzonym głosem i spojrzał na niezadowolonego chrześniaka. Granger ofuknęła swojego profesora urażona i ruszyła w stronę swojego stołu. Po chwili w jej ślady poszedł Malfoy Junior.

Snape wrócił na swoje miejsce. Chciał spokojnie zjeść, ale natrętny wzrok Lucjusza skutecznie mu to utrudniał. Warknął w owsiankę i posłał blondynowi spojrzenie godne bazyliszka.

-, Czego chcesz Lucjuszu?- Zapytał niechętnie. Malfoy jeszcze raz popatrzył w stronę swojego syna.

- Znaczy… mee… noo… tak.. Naprawdę to…

- Lucjuszu błagam cię. Nie zgrywaj Potter’a na moich lekcjach. Mam dosyć tego dzieciaka i byłbym wdzięczny gdybyś mi nie przypominał o jego istnieniu do końca mojej kolacji.

-, Co się przed chwilą stało?- Zapytał mało inteligentnie nadal wpatrując się w stół Slitherin’a

- Twój syn odwalił piękny teatrzyk. Z resztą jak zawsze…- Mruknął już do siebie. Jednak po chwili uśmiechnął się do siebie i powiedział już do Lucjusza.- Daję miesiąc, a będziesz teściem tej Gryfonki.

-, Co ty opowiadasz!?- Wydarł się Malfoy Senior i gwałtownie wstał od stołu, ściągając na siebie wszystkie, zaciekawione spojrzenia.- Ta sałatka jest przeeepyszna!- Dodał głośniej żeby załagodzić sytuację. Usiadł już spokojniejszy i spojrzał na duszącego się ze śmiechu Mistrza Eliksiru.

- 1500 galeonów. Stoi?

- Stoi!

~*~

Dzień 1

- Dziś na lekcji eliksirów będziemy pracować w parach. Pary mają być mieszane. Pan Malfoy dla przykładu usiądzie z Panną Granger.- Powiedział z jadem w głosie. Po Sali przeszły zduszone okrzyki i pomruki. Jedno spojrzenie Snape’a i wszystko ucichło. Reszta przesiadek trwała jakieś 5 minut.

Severus delektował się cisza, jaka panowała w jego klasie. Tego mógł sobie pogratulować. Na żadnych lekcjach nie było tak perfekcyjnie cicho. W pomieszczeniu dało się tylko słyszeć odgłosy krojenia, siekania i mieszania eliksirów. A te odgłosy kochał. Niestety ta cisza miała nie potrwać zbyt długo.

- Granger nie wtryniaj mi się tu!

-, Ale źle to robisz!

- No normalnie! Czego ja się spodziewałem? Przecież mama do czynienia z Panną- Wiem- To- Wszystko! Niestety muszę cię rozczarować! Nie mam zamiaru cię słuchać, więc schowaj.
 Się!

- Malfoy, nie udawaj mądrego, bo Ci to nie wychodzi! Gdyby głupota umiała latać, to byłbyś już dawno pod sufitem i dałbyś mi skończyć ten przeklęty eliksir!

- Mogę przeszkodzić?- Zapytał uprzejmym (?) Głosem sam Severus Snape.- Macie szla…- I w tym momencie kociołek Nevilla widowiskowo wybuchł.- …ban.- Dokończył cały osmolony Mistrz eliksirów. I w tym momencie po klasie przebiegł „szept” Ronalda Weasley’a.

- Wiesz, co Harry? Teraz to on faktycznie wygląda jak przerośnięty nietoperz. Zaczynam się go bać.- Powiedział pełnym obawy głosem.

- I MASZ, CZEGO WEASLEY!- Wydarł się w stronę rudzielca. Miał kontynuować, ale przerwał mu dzwonek. Wszyscy uciekli mu sprzed nosa…

~*~

20.15. –Szlaban

Dwójka uczniów Hogwartu stała pod gabinetem Postrachu Hogwartu. Chłopak opierał się o ścianę, a dziewczyna chodziła jak nawiedzona w jedną i drugą stronę.

- Granger, te perfumy…

- Podobają ci się?- Zapytała kokieteryjnie, trzepocząc rzęsami

- Taaak… One służą ci do obrony czy do ataku? Bo są wręcz odurzające.- Rzucił kąśliwie patrząc jak Gryfonka zaciska pięści i rumieni się ogniście.

- Malfoy, ja nie muszę używać wyglądu do odstraszania ludzi w porównaniu do ciebie!- Odgryzła się i o odwróciła w drugą stronę.
- Czy ty jesteś ślepa? JA jestem booski…

- Równie boski, co hardodziob, Hagrida, chociaż nie. Na Hardodzioba idzie jeszcze patrzeć…- Sarknęła dumnie.

- Skończyliście?- Zapytał znudzony Snape, stojąc w wejściu do swojego gabinetu.- Jeśli tak, to zapraszam na szlaban, bo wiecznie tu stał nie mam zamiaru.- Ze spuszczonymi głowami weszli do pomieszczenia…



- Czy wiecie, za co tu jesteście?

- Ona nie dała mi dokończyć eliksiru.- Wypalił blondyn.

- Jaaaasne! Czyli wylądowałam na szlabanie, bo chciałam uratować pańską Salę!

- Uratować? UWRATOWAĆ?! Co ty sobie do cholery myślisz?!

- DOSYĆ!- Wykrzyknął Postrach Hogwartu.- Macie miesięczny szlaban! I nie obchodzi mnie to, co na nim będziecie robić, jak dla mnie możecie się nawet pozabijać! Ale te pomieszczenia, które macie wyczyścić mają lśnić czystością! A teraz wynocha do Filcha po środki czystości.- Warknął do oszołomionych nastolatków. Zadowoleni już wychodzili z klasy, gdy usłyszeli rozbawiony (?) Głos Snape’a.- A a a… Różdżki… Na biurko…- Z minami skazańca oddali różdżki i opuścili klasę. Gdy wyszli na korytarz, Sev usłyszał tylko zgodny krzyk.

- I WIDZISZ, CO ZROBIŁEŚ/AŚ!? CO?! JA?!  TO TWOJA WINA!

- Oj, Lucjusz będzie musiał mi się długo odwdzięczać…

Sprzątanie

      Nieśli ze sobą po wiadrze i mopie. Mieli wysprzątać składzik na miotły. Nie jest to duże pomieszczenie, ale za to cholernie brudne. Nie licząc tych parę przetartych katów, w których nabuzowana młodzież przeżywała swoje uniesienia.

     Hermiona  pierwsza wzięła się do roboty. Nie miała zamiaru z nim rozmawiać. Blondynowi to pasowało. On sobie wynosił te wszystkie graty a ona przemywała wszystkie półki… Po pół godziny Hermionie zrobiło się gorąco i musiała ściągnąć bluzę. W efekcie została w samej bokserce. Draco przyglądał się dziewczynie, tak by ona tego nie zauważyła. Nagle coś mu mignęło przed oczami. To małe coś znajdowało się na jej lewym ramieniu. Zaintrygowany podszedł do niej i załapał za łokieć.

- Malfoy sprzątam. Mógłbyś mi nie przeszkadzać?- Wysyczała zniecierpliwiona. Była już dzisiaj tak zmęczona, ze ostatnie, na co miała ochotę to bezsensowne konwersacje ze strony Malfoy’a.

- Co to?- Wskazał na bliznę. Hermiona nie musiała patrzeć w tamta stronę. Doskonale wiedziała, o co mu chodzi. I bardzo dobrze pamiętała tą sytuację, choć chciałaby zapomnieć.

- Malfoy powiem ci tyle, to, że Mugole nie mają różdżek i mocy magicznej, nie znaczy, że nie potrafią zadawać bólu.- Powiedziała gorzko.

-, Ale skąd to masz?- Dopytywał. Hermiona odwróciła głowę w drugą stronę i zaczęła sprzątać. Myślał, ze już nie da mu żadnej odpowiedzi, więc z powrotem zaczął wnosić wszystkie rzeczy do schowka.

-Mój tata miał słabość do alkoholu. Robił straszne afery za każdym razem, gdy przeholował z piwem. Najgorzej odbijało mu po wódce. Pewnego razu chciał kolejny raz bić mamę, ale mu na to nie pozwoliłam. Podszedł do mnie i zgasił na moim ramieniu papierosa. Do tej pory się nie zagoiło. I już nie zagoi.- Wszystko opowiadała tak spokojnie i cicho.

- Skądś to znam… Tylko mój nie pił. On był przekonany, ze tak trzeba, żeby zyskać szacunek. Może nie gasił na mnie fajek, ale obdarowywał cruciatusem.- Podniosła wzrok, tak by widzieć jego twarz. Jednak on nie spojrzał w jej stronę tylko dalej wnosił wszystko do kantorka. Po piętnastu minutach byli po robocie.
Bez pożegnania udali się do swoich dormitorii, by udać się w końcu spać.
~*~

Dzień 10- Kolejny szlaban

Dwójka uczniów właśnie wracała z kantorku Filcha. W rękach dzierżyli wiadra z wodą, mopy, szmatki, miotły i inne tego typu rzeczy. Dzisiaj mieli wysprzątać męską toaletę na drugim piętrze. Przy wejściu czekał na nich Mistrz Eliksirów.

- Miło, że się zjawiliście nie budząc przy tym całego Hogwartu.- Sarknął w ich stronę. Obydwoje popatrzyli po sobie i warknęli coś bliżej nieokreślonego. Zadowolony Snape gestem reki zaprosił prefektów do środka. Pierwszy ruszył chłopak z obojętną miną. Jednak dziewczyna nie drgnęła nawet o milimetr.

-Potrzebuje pani specjalnego zaproszenia panno Granger?- Zapytał z jadem nauczyciel. Hermiona podniosła na niego błagający wzrok, lecz ten udał, że tego nie widzi.- No już raz dwa. Bo zacznę odejmować punkty, a tego chyba pani nie chce…- Rzucił obojętnie.

-, Ale to męska toaleta…- Jęknęła zrozpaczona.

- I co związku z tym?

- No jakby nie patrzeć jestem kobietą.

- Eee.. Widzisz Granger, nawet profesor Snape tego nie zauważył..- Wtrącił radosny Malfoy.- No dalej, bo nie będę sprzątał za ciebie!-„Ty to będziesz robić za mnie”- dodał w myślach.

-Nieee…- wyszeptała Granger.

- Minus 50 punktów dla Gryffindor’u za nieposłuszeństwo względem nauczyciela.. Chce się pani targować? Na początek mogę odjąć jeszcze z 50.- Hermiona z prędkością światła pojawiła się w męskiej toalecie zagryzając wargi z bezradności.- No, już lepiej. A teraz posłuchajcie.- Zaznaczył, gdy zobaczył, że panna Granger ma już coś do dodania.- Zamykam drzwi, a otworzą się one dopiero o północy. Co tego czasu macie wszystko wysprzątać? Całe pomieszczenie będzie sprawdzane zaraz po waszym wyjściu. Zrozumiano?- Zgodnie kiwnęli głowami.- Znakomicie!- I ruszył w stronę lochów, powiewając swoimi nieśmiertelnymi połami szat.

Westchnęli równocześnie poczym popatrzyli po sobie.

- Granger, ja nie wierze, że utknąłem zamknięty w kiblu i to z tobą.- Jęknął zrezygnowany Draco.

- Ja tez nie jestem tym stanem rzeczy zachwycona.

-, Ale wiesz… Są różne ciekawe epizody, dotyczące ubikacji.- Powiedział, obserwując jak dziewczyna się dziko rumieni. Roześmiał się głośno i ruszył do pierwszej kabiny.- A! I nie masz się, czym martwić Granger, ciebie to bym kijem nie dotknął.- Hermiona syknęła rozjuszona. Nagle wpadła na genialny pomysł. Wzięła trochę piany z wiaderka i podeszła do chłopaka.

- Draco..?- Zapytała słodkim głosikiem. Zdezorientowany chłopak jak na rozkaz odwrócił się w jej stronę, a ona wykorzystując sytuację, rozsmarowała pianę na jego twarzy. Po pomieszczeniu rozszedł się głośny krzyk i wdzięczny śmiech.

-, Co ty zrobiłaś!?- Wykrzyczał oburzony.

-Nic.

- Ja ci dam nic, ja ci dam nic…- Pogroził jej palcem i sięgnął po wiaderko. Hermiona z piskiem schowała się w trzeciej kabinie zamykając się.- No, co dzielna Gryfonko? Tchórzysz?

- Oczywiście, ze nie!- Wykrzyczała. Draco podszedł bliżej drzwi wraz z wiaderkiem. Hermiona słysząc kroki skoncentrowała się jeszcze bardziej. Odetchnęła głęboko i pchnęła drzwiczki kabiny. Malfoy, który nie spodziewał się takiego obrotu sprawy upadł na ziemie, wylewając na siebie całą zawartość wiaderka. Ryk, jaki wydobył się z jego gardła wystraszył gryfonkę i rozbawił jednocześnie. Draco szybko podniósł się z podłogi i spojrzał spod łba na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się do niego czarująco wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem.

- No Granger, to teraz na znak zgody, chodź się przytulić.- Powiedział i ruszył w jej stronę. Cały mokry i przeraźliwie łagodny Malfoy to było coś zupełnie nowego dla Granger’ówny.

-Nie Malfoy, wolę nie. Nie bratam się z Ślizgonami. Wiesz, to trochę nie wypada.- Zaczęła się tłumaczyć, cofając się w stronę ściany. Draco widząc tę drobną przeszkodę uśmiechnął się ironicznie, przyśpieszając. Hermiona próbowała uciec Malfoy’owi, ale jej plecy uderzyły w zimną powierzchnię. Jęknęła zrozpaczona myśląc jak się stąd wykaraskać.

- Nie, nie, nie.- Zacmokał.- Nie tym razem.- I zrobił coś, czego Hermiona nigdy by się po nim nie spodziewała. Zaczął ją łaskotać! Na początku próbowała się wyrywać, ale jej na to nie pozwolił. Jej śmiech był coraz głośniejszy, a ochota Dracona na jej łaskotanie, wzrastała wraz z jej stopniem rozbawienia. Hermiona słaniała się na nogach, lecz chłopak trzymał ja w żelaznym uścisku. Do czasu aż jego noga nie natrafiła na mokry fragment podłogi. Chłopak zachwiał się i runął z dziewczyną na kafelki. Hermiona próbowała się wyrwać, ale skutecznie jej to utrudnił, przygważdżając ją swoim ciałem do kafelek.

~*~

      Chciał w spokoju spędzić wieczór. Czy to tak dużo? Po prostu poczytać jakąś ciekawą ksiązką z dobrym trunkiem. Ale nie! Przecież wiecznie jest potrzebny. Szlag by to wszystko! Gdy miał się brać za zapewne fascynującą książkę, Filch zgłosił mu, że na 2 piętrze w łazience coś się dzieje. Dochodzą z tego miejsca dziwne krzyki i piski. Severus miał nadzieję, że chyba przecież się nie pozabijają nie? No, może się nie lubią, ale bez przesady. Młody Malfoy za bardzo lubił denerwować Gryfonkę i nie pozbawiłby siebie tej przyjemności na dłuższy okres czasu. Jednak, gdy wszedł do pomieszczenia, obraz, który zobaczył przeszedł jego najśmielsze wyobrażenia. Jego wychowanek leżał na Granger i namiętnie ją łaskotał. Ta zaś wiła się i błagała go by przestał. Odchrząknął znacznie sprowadzając siebie i dwójkę prefektów na ziemie. Malfoy zerwał się na równe nogi. Hermiona zaś spokojnie wstała i oparła się o ścianę, próbując uspokoić oddech.

- To nie tak jak profesor myśli, naprawdę wszystko wytłumaczę.- Zaczął Draco opanowanym głosem na pokaz. Z pewnością tą jakże trudną sztukę opanował po Lucjuszu.

-Jaaaasne Draco, rzuciła się na ciebie, nieprawdaż? Ja to wszystko wiem, z resztą widziałem…- dodał. Jednak z trudem przyszło mu powstrzymywanie wrednego uśmiechu, który na siłę chciał wypłynąć na jego usta.- Już was tu nie ma, jutro o tej samej porze. I obyście się nie spóźnili.- Warknął, a jego uczniowie opuścili z prędkością światła miejsce zbrodni i jego małego, osobistego zwycięstwa.- Przegrałeś Lucjuszu…- Syknął do siebie i ruchem różdżki oczyścił pomieszczenie i odesłał wiadra do Filch’a.

~*~

      Każdy szlaban wyglądał mniej więcej tak samo. Zaczynali sprzątać pomieszczenie na początku się do siebie nie odzywając. Później rozmawiali ze sobą, wymieniali poglądy, albo kłócili się. Jednak te kłótnie były dla nich swoistą formą rozrywki. Obydwoje przyzwyczajali się do swojej obecności i pasowało im to. Nawet zaczęli spędzać ze sobą czas, gdy nie musieli. Oczywiście pod kurtyną wzajemnej „nienawiści”.

~*~
Dzień 12, po lekcjach


- Granger, ja Ci dobrze radzę zamiataj stąd… To mój stolik.- Oświadczył blondyn wchodząc do biblioteki z rolkami pergaminu. Gryfonka nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi uzupełniając luki na w eseju.- Mówię do ciebie! Czyżby kłaki na głowie przysłoniły uszy?- Nic zero odzewu. Ślizgon fuknął wkurzony. Przecież nikt nie ma prawa go ignorować! Ot, co! Huknął pięścią o stolik i rzucił papiery. Przestraszona Gryfonka podskoczyła do góry.

- Malfoy całkiem na mózg Ci padło!? Co ty wyprawiasz?- Hermiona zaczęła składać swoje rzeczy na bok, by blondyn mógł się przysiąść? Mogła oczywiście wspominać, że w bibliotece byli oni i może sześć innych osób. I zapewne jest wolne jeszcze, co najmniej 4 stoliki.

- Mówiłem do ciebie, a ty nawet mnie nie zaszczyciłaś wspomnieniem.- Warczał pod nosem siadając na miejsce. Hermiona uśmiechnęła się szeroko, wstała od stołu i obeszła krzesło ślizgona tak, by stała z tyłu. Nadal obrażony Draco nie zareagował. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni mp3, włączyła pierwszą lepszą piosenkę i wetknęła słuchawki do uszu blondyna. Draco z początku nie wiedział, co się dzieje. Automatycznie jego ręce powędrowały do góry. Wyciągnął jedną słuchawkę i popatrzył pytająco na Gryfonkę, która właśnie z powrotem zajmowała swoje miejsce.- Co to?

- To są słuchawki… Jak zauważyłeś, gdy wkładasz je do uszu nie słyszysz niczego innego tylko piosenki. Dlatego cię nie usłyszałam.- Wytłumaczyła.

- I ja mam uwierzyć, ze przez dwa kabelki leci muzyka? Proszę cię Granger…- Potraktował ja spojrzeniem pełnym litości i pokręcił głową na boki.

- Nie do końca. Tu masz takie pudełeczko z guzikami. To właśnie stąd leci muzyka. Wkładasz baterie i proszę…

- Sprytne…

Gdyby któreś z prefektów naczelnych obróciło się w stronę regałów z książkami starożytnej magii, zapewne ujrzeliby niedowierzającą minę Lucjusza Malfoy’a. Przecież Narcyza go zabije! 1500 Galeonów nie chodzi ulicą! A z resztą! Do diabła z Narcyzą! To już nawet nie chodzi o pochodzenie tej dziewuchy! Naprawdę! Ale świadomość, że mogłaby przerwać tradycyjną biel włosów Malfoy’ów! Na samą myśl coś ściskało go w żołądku. Ech, chyba będzie musiał interweniować…

~*~

Dzień 15, szlaban

Sprzątanie szło im coraz lepiej. Do czasu aż Draco nie wpadł na pomysł pożyczenia różdżki od swojego kumpla. Tak, więc po 10 minutach byli po robocie. Hermiona czekała na blondyna na wieży astronomicznej. Była dopiero 9.00 A Snape miał przyjść po nich o północy. Noc była naprawdę przepiękna. Wesoło migające gwiazdy tańczyły wśród spadających meteorytów. Księżyc przyglądał się sobie w tafli Hogwarckiego jeziora.

- No to mamy wolne Granger…, Ale się naharowałem…- Westchnął i otarł niewidzialny pot z czoła.- Co robimy?

-Nie wiem… Mam takiego lenia dzisiaj, że nawet nie dotknęłam żadnej ksiązki…

- Piszcie do Proroka!- Powiedział z niedowierzaniem Malfoy.- Wiesz, co? Ale i tak ci nie wierze…- Hermiona wzruszyła ramionami.

- Twój problem…- I z powrotem odwróciła się w stronę Zakazanego Lasu.

- Mam pomysł!

- Aha… I się zaczęło…

- Nie Granger to bardzo dobry pomysł…

- Jest coraz gorzej…- Jęknęła

- Oj nie jojcz tylko mnie posłuchaj.

- Zaczynasz się rządzić!

- Nie rządziłbym się gdybyś mnie słuchała!

- No oczywiście!

- Posłuchasz w końcu?

- A dasz mi później spokój?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie…

- JA mogę..

- I to ja się rządze?

- Och, no, czego chcesz?

- Zagrajmy w butelkę.

- Zapomnij!

- Dlaczego!?  Ej… Czekaj, czekaj… Tchórzysz Granger… Ty się boisz…

- Niczego się nie boję! I nawet nie mamy butelki

-Po co ci butelka? Jest nas dwoje. Pytania lub wyzwania będziemy zadawać na zmianę. To jak?

- Niech ci będzie!

      Obydwoje rozsiedli się na wieży astronomicznej. Draco wyczarował poduchy, żeby mieli, na czym siadać i detektor prawdy. Wszystko robił w zastraszająco powolnym tempie, obserwując reakcję Gryfonki.

- Nie pokój to ty masz wymalowany na twarzy…- Uśmiechnął się do niej ironicznie.- Ja zaczynam!

- Nie no! Dlaczego akurat ty?

- Ochhh… Niech ci będzie! Zaczynaj ty. Pasuje?- Zadowolona brunetka pokiwała głową i zastanowiła się przez chwilkę.

- Mmm.… To ile lat miałeś jak pierwszy raz dostałeś crucio?

- Chyba dokładnie nie jestem ci w stanie powiedzieć, ale jak miałem około 10 lat. Teraz ja… No Granger, bo jestem, straaasznie ciekawy… Jesteś dziewicą?- Gryfonka zarumieniła się dziko i spuściła głowę na dół.

- No przecież to było do przewidzenia! Koniec zabawy! Nie mam zamiaru spowiadać ci się z…

- Granger, wyluzuj… To tylko pytanie jak każde inne… Krótka piłka tak czy nie… Nie masz powodu do takich wielkich bulwersacji. Z resztą to działa tez w drugą stronę…

- Jest tyle pytań, a ty wyskakujesz mi akurat z tym!

- Granger, albo odpowiadasz, albo za chwilę sam sprawdzę..- Ostrzegł.

-Nie zrobisz tego!

- Chcesz się przekonać?- Hermiona wzięła kilka głębszych wdechów i spojrzała chłopakowi w oczy.

- Tak…

- Co!?

- Co, co? Chyba chciałeś wiedzieć.

-, Ale że mam sprawdzić?- Zapytał głupio a Hermiona pokręciła litościwie głową.

- Nie Malfoy, niczego nie masz sprawdzać. To jest po prostu odpowiedź na to pytanie. Na twoje pierwsze pytanie.- Poprawiła się. Gdy pierwszy szok minął, Hermiona zadała kolejne pytanie.

- No to teraz pan Malfoy przyzna mi się ile to już Hogwartu odwiedziło twoje łóżko? – Blondynowi mina zrzedła, ale odpowiedział.

- Hm… Jakieś ¼ puchonek, połowa ślizgonek i z ⅓ krukonek. Ale za to było kilka gryfonek…

-Nie wierze!

- No to zapytaj Brown po balu wrześniowym dwa lata temu albo jednej z Patil rok temu…- Powiedział z wrednym uśmieszkiem. Reszta pytań była w miarę normalna. Wyzwań nie zadawali. Po prostu chcieli się jak najwięcej o sobie dowiedzieć nawet nie wiedzieli, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Przerwał im Filch, który oznajmił, że mogą już pójść do swoich pokoi. Pożegnał ja krótkim buziakiem w policzek i rozeszli się do swoich domów.

~*~

Gabinet Snape’a

- Masz to skończyć, ale już!- Wykrzyczał blondyn w twarz Mistrzowi Eliksirów.

- Przecież nic nie robię…

- Ty wiesz, o co mi chodzi! Zostaw mojego syna w spokoju.

-, Ale to on sam lgnie do panny Granger. Przecież go nie zmuszam.- Postrach Hogwartu był opanowany i spokojnie odpowiadał na wszystkie pytania. A w środku jego kiszki wystrzeliwały konfetti! Wygra!

- Czyli jednak moje wnuki będą  ciemne…- Powiedział załamany Malfoy Senior i zostawił osłupionego Snape’a samego.

~*~

Dzień 30.- Ostatni dzień szlabanu. Teoretyczna wygrana Snape’a.

Hermiona leżała w łóżku Dracona i wpatrywała się w baldachim. Draco poszedł po ich różdżki do Snape. Nie wierzyła, że przez jeden miesiąc tyle się zmieniło. Całe życie przeskoczyło o kilka rozdziałów do przodu, których ona nie przeczytała. Teraz nie mogła się w niczym odnaleźć. Ale znalazła go. I wszystko powinno być już dobrze.

Dwa lata później.- Kościół Świętej Augustyny.

- Czy ty Draconie Lucjuszu Malfoy bierzesz sobie za żonę, o to tę Hermionę Jane Granger i ślubujesz jej miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz jej aż do śmierci?

- Tak.

- Czy ty Hermiono Jane Granger bierzesz sobie za męża o to tego Dracona Lucjusza Malfoy’a i ślubujesz mu miłość wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że nie opuścisz go aż do śmierci?

- Tak.

- Na mocy nadanego mi prawa możecie się pocałować.

Zaproszenie dostał również Postrach Hogwartu, który stał obok Lucjusza w swojej nieśmiertelnej czerni.

- Wygrałem!

~*~

Rodzinny Album Państwa Malfoy:

Początki : )


Hermiona i Draco Malfoy 


Rosalie Malfoy 


Eric Malfoy






Wszyscy siedzieli na kanapie przeglądając te zdjęcia. Lucjusz podciągnął nosem i obrzucił spojrzeniem Rosalie.

- Chodź do dziadka, skarbie!- Pięciolatka podbiegła do dzidziusia i zaczęła mu się wspinać na kolana.- Może jednak mama zgodzi się na przefarbowanie włosów?- Wszyscy wybuchli śmiechem a mała Rosalka pokręciła głową.

- Wiesz dziadziusiu? Ja lubię swoje włosy, ale jak lubisz białe, takie jak ty, to Eric ma podobne…

- Nie słonko. Twoje włoski też lubię, ale spytać się też mogę, prawda?- Dziewczynka z zapałem pokiwała główką.

- Pójdę pomóc babci. Eric potrafi być nieznośny… Mama mówi, że ma to po tacie…
Lucjusz uśmiechnął się szeroko i dodał.

- A tata ma po babci.- Wnuczka zmierzyła dziadzia podejrzliwym spojrzeniem i ruszyli do ogródka.


Tym czasem Draco z Hermioną nadal przeglądali zdjęcia.

- Uwielbiam ten nasz album!- Oznajmił Draco.

- Wiesz kochanie… I tak będziemy musieli go powiększyć…- Dodała znacząco i pogładziła się po brzuchu.

- Oby to był chłopak.- Powiedział rozmarzony pan Malfoy.

- Dlaczego akurat chłopak?!- Zapytała oburzona Hermiona.

- Słonko, ja się już martwię jak tu chronić naszą księżniczkę przed tymi niewyżytymi rasami. Nie dam rady bronić dwóch na raz…

- I kto to mówi…- Hermiona nie skończyła mówić, bo Draco uciszył ją. No, uciszył ją bardzo skutecznie. : )