sobota, 26 stycznia 2013

3. Spotkanie i gorzka prawda



Malfoy zajął stolik w kącie przy lampionikach. Restauracja była uznawana za najbardziej luksusową w Anglii. Hermiona podeszła do stolika, Draco od razu wstał od stołu, odsuwając krzesło Granger. Gdy już pozajmowali swoje miejsca, przyszedł kelner. Malfoy od razu zamówi jakieś drogie wino.
- No to o czym chciałaś porozmawiać?- był w szoku. Widział wiele pięknych kobiet, wymalowanych i ubranych w najdroższe suknie Ameryki. Robiło to na nim wrażenie. A nagle taka Granger burzy mu światopogląd, przychodząc bez makijażu, w czarnej sukience. A on? Nie może oderwać od niej oczu. Ale wracając… Czekał na odpowiedź, ale kobieta siedziała cicho- To jak?- Wznowił pytanie, teraz spuściła głowę na dół.
- Sama zbytnio nie wiem jak mam zacząć.
- Najlepiej od początku, Granger.
- Okay… Malfoy pamiętasz może tę sprawę twojego ojca? Powiedziałam ci ze nie napisze tam nic dopóki nie dowiem się prawdy. Widzisz rozmawiałam z tym członkiem zakonu.  Rozkaz  o zaświadczenie winy wniósł zza stronnictwem jego żony. Ona nie chciała ze mną rozmawiać. Teraz jestem w ślepym zaułku. Nie wiem co dalej.
- I co w związku z tym?
- Chciałam cię prosić o pomoc. Nie wiem porozmawiaj z ojcem, nie wiem… Myślałam nawet o  porozmawianiu z tą córką, ale nie pozwolili mi. A wiesz co jest najdziwniejsze. Sprawdzałam zaklęciem dom Gray’ow. Nie ma tam nawet znaku pokoju dziecięcego. Nie ma zabawek, nie ma tak naprawdę niczego co mogłoby mówić ze mieszkało lub mieszka tak dziecko!
- Granger, co ja mam z tobą zrobić… No cóż jest jeszcze jedno wyjście.
- Mianowicie?
- Widzisz jestem kierownikiem działu. Jedno moje słowo, a wygrzebią wszystkie dane na temat córki Gray’ow. Tylko jak ktokolwiek się o tym dowie pożegnamy się obydwoje z naszymi posadami. Jak dobrze pójdzie może unikniemy rozprawy sądowej.
- Czyli się zgadzasz!?
- tak… Będę miał kłopoty, ale tak…
-Dziękuje!- I rzuciła się na biednego chłopaka, który chyba nie dokona wiedział co się dzieje. Nie wiem jak Ty drogi Czytelniku, ale ja myślę że ona powinna bardziej kontrolować swoje emocje. No cóż jakby sama sobie z tym nie radziła postaram się jej skombinować jakiegoś terapeutę. No, ale wracając. Nagrodziła Dracona soczystym buziakiem w policzek;
- Dobra, Granger no to może wystarczy tej wylewności. Co?
- Ach tak, przepraszam- i spaliła buraka, pamiętajmy że to wciąż Granger.
- No to co teraz? Mogę jeszcze dzisiaj załatwić te papiery
- Skoro tak to przyjedziesz do mnie. Ja się zbieram, przygotuje coś do jedzenia. Do zobaczenia!  
I już jej nie było. O dziwo Malfoy zauważył, że zapłaciła za swoją część. Pokręcił tylko ze  zrezygnowaniem głową, zapłacił za całość i wyszedł. Była 19.15. Czekała go nieprzespana noc. Ale było warto. Po pierwsze miał szanse oczyścić ojca z zarzutów, a po drugie miał okazję „podenerwować” jeszcze trochę Granger. Mimo całego syfu jaki zgotował mu ojciec, szanował go i na swój sposób kochał, bo właśnie to uczucie nie pozwoliło  mu zrezygnować. Oczywiście sam arystokrata nie zdawał sobie z tego sprawy.

Ginny Weasley właśnie kończyła zmianę w św. Mungu. Kochała tę pracę. Dawała jej satysfakcję z tego co robi. Nadal przyjaźniła się z Hermioną, spotykała się z Harry’m. Myślała że go kocha, ale o to właśnie przykład jak jedna sytuacja może zrujnować wszystko, co człowiek tak wytrwale budował. Ale czekajcie, bo dalej tworzę tutaj jakieś scenariusze godne „Mody na sukces”. Wracając, Ginny kończyła zmianę, czekała ją tylko jeszcze papierkowa robota i obchód. Gdy była na dziale ginekologicznym ktoś czekał w poczekalni. Pielęgniarka podała jej papiery. Zobaczyła na imię i nazwisko i z wielkim uśmiechem ruszyła zbadać dziewczynę:
- Zapraszam- powiedziała otwierając salę i przygotowując preparaty
-Witaj Gin, nie wiedziałam że tu pracujesz..
- Wisz Cho jakąś tak wyszło, jak się czuje przyszła mamusia?
-Eh, Bywało lepiej, ale nie narzekam
Weasley zaczęła wykonywać potrzebne zabiegi, gdy nagle do gabinetu wparował Harry i znajomy Gin, który też był lekarzem.
- Cho. Kochanie i jak tam?- zapytał wesoło, dopiero wtedy zobaczył Ginny gdy ta upuściła sprzęt.
-Ginny ja ci wszystko wytłumaczę posłuchaj proszę  
- Nic już więcej nie chce wiedzieć, gratuluje. Państwo Potter będą mieć córeczkę. Tom dokończ proszę resztę, ja wracam do domu. I Już jej nie było

Cicho serce, nie krzycz już więcej
Cicho serce, nie łkaj więcej.
Wiem, że boli, dławi i dusi.
Uspokój się już, proszę
Pełne goryczy nieszczęść jest życie,
przecież dobrze wiesz.
Nie krzycz już serce, proszę
Łzy osusz pozostałą kruszyną miłości,
światełkiem nadziei, co w dali świeci.
Kiedyś posmakujesz jeszcze szczerej radości
i będzie uczta dusz, a teraz
Cicho serce, nie krwaw już, proszę
daj o sobie zapomnieć to boli.
nie dźwigaj kamienia smutku, żalu
ciężar wyrzuć z siebie,
idź precz draniu.
Serce, czy każdy ciebie ma,
czuje dogłębnie życie jak ja.
Czy można cię uśpić bezdusznie,
pieniądzem, władzą omamić...
Serce, choć bolisz
Serce nie daj się już więcej zranić

4 komentarze:

  1. :)
    Brak mi słów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *.*
    Sorry, że przeczytałam tylko te 3 rozdziały, ale jestem dopiero od kilkunastu minut w domu, a jutro wcześnie rano rozstaję się z moją drugą połówką - internetem i nie wiem kiedy będę miała dostęp do wi-fi :(
    Na Twoim blogu spotkałam się z bardzo ciekawą i nietypową narracją... jak czytam to opowiadanie poprostu ciśną mi się na usta słowa Iwaszkiewicza: "Za książką kryje się autor. Jego pisanie jest więc zawsze listem do czytelnika. Piszemy zazwyczaj listy do przyjaciół. Książka jest listem autora do przyjaciela."
    Pozdrawiam, Skrzat :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super boskie znalazłam to dziś i jeszcze dziś to przeczytam :::)

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupue jak maslo na patelni naprawde jestes idiotką piszac cos cos .... Takiego naprawde wekszej glupoty nie czytalam nigdy no a tetaz wybacz ale nie zaszczyce juz nigdy wiecej na tym blogu iddiotko
    ~10latka

    OdpowiedzUsuń