Taaak..
To
hej :D
Udało
mi się i jestem z siebie dumna.
Wiecie,
co normalnie będę dawkować emocje :)
W
następnym rozdziale będę próbowała opisać tę nieszczęsną noc naszej parki i
akcje Harrego. W epilogu wciśniemy tam sobie Ginny i całą resztę :)
Jednak mam ogromnego stresa :P Ponieważ nigdy wcześniej nie
opisywałam żadnych takich scen. Ani ataku ani ostrzejszych dramione. Ale… To
później na razie składam na Wasze ręce to.. :D
Miłego
czytania, z góry przepraszam za błędy
Pozdrawiam
Rouse.
Można
by powiedzieć, że był w szoku… Jednak byłoby to sporym niedopowiedzeniem.
Granger trzęsła się w jego ramionach, a on za żadne skarby świata nie mógł jej
uspokoić. Delikatnie głaskał ją po włosach, szepcząc, że wszystko będzie
dobrze. Że nie da jej skrzywdzić. Dopiero, gdy spojrzała na niego tymi wielkimi
zapłakanymi oczami zrozumiał. Pamiętała.
***
Jego
wzrok był dziwnie kojący. Dawno nie czuła się tak lekko. Nagle doszło do niej,
że zachowuje się jak niezrównoważona psychicznie idiotka. Nie puścił jej. Nadal
tulił ją do siebie i szeptał, że będzie ok. Dlaczego nie mogła w to uwierzyć?
Gdy poczuła, że ma zamiar się od niej odsunąć, przytuliła się do niego jeszcze
mocniej. Nie chciała znowu czuć się samotna i bezbronna. Tak było po prostu
dobrze.
-
Może zrobię herbaty, co?- Wyszeptał jej ucha. Lecz nie doczekał się, żadnej
reakcji. Hermiona mruknęła coś niezrozumiałego i schowała głowę w zagłębieniu
jego szyi. Wywnioskował, że jednak nie chciała pić. Nie mogli w nieskończoność
stać w tym cholernym korytarzu.- Mała, uspokój się… Gdzie podziała się ta
rozsądna Granger, hmm?
-
Mała, to jest twoja pała, Malfoy…- Powiedziała zachrypniętym głosem. Uniosła
głowę do góry. Doskonale wiedziała, że podniósł leniwie prawą brew i uśmiechnął
się ironicznie. Nie wiedziała za to, dlaczego, ale bardzo chciała to zobaczyć.
-
Doprawdy? – Na jej policzkach pojawiły się dwa ogromne rumieńce. A mu zrobiło
się zdecydowanie za gorąco. Wziął ją delikatnie za rękę i poprowadził do
salonu. Hermiona usiadła na sofie i przykryła się grubym kocem.
-
Pomogłeś mi. Zaufałam ci. A teraz? Co mam zrobić?
-
Zapomnieć Granger.- Zauważył je pytające spojrzenie. Pokręcił głową i zajął
miejsce naprzeciwko jej. Nie powinien tego robić. To, co wydawało mu się tak
cudownie zakazane, było możliwe. Chciał do niej podejść, zedrzeć z niej ten koc
i… Zacisnął dłonie w pięści i rzucił jej krótkie spojrzenie.- Tak było łatwiej,
nie sądzisz? A ja nie potrafię od nowa cię oswajać Granger. Nie wytrzymam
tego.. Nie wiem, co mi zrobiłaś, ale nie czuję się z tym dobrze.
-
Czy to, że odzyskałam pamięć tak bardzo ci przeszkadza?
-
To wszystko komplikuje..- Mruknął i podszedł do barku, zaopatrzyć się w
mocniejszy trunek.
-
Przecież wszystko pamiętam!
-
Oho.. Komuś puściły nerwy..- Parsknął w kieliszek. Lecz ona pominęła ten
przytyk i nadal kontynuowała. A on? Nie powinien tego słuchać… Salazar mu
świadkiem, że nie powinien.
-
Nasz spacer po labiryncie, wspólne wieczory, bale w ministerstwie, śniadania, obiady
i kolacje. Wspólną noc, wszystko..- Dokończyła łamiącym się głosem.- Tylko nie
wiem, co mam z tym zrobić.. Słyszysz?- Odwrócił się z w jej stronę. Patrzyła mu
prosto w oczy. I nie mogła uwierzyć w to, co w nich widzi. Pustka, która z nich
biła, była wręcz bolesna. Jednak znała go na tyle dobrze, że zauważyła coś
bardzo intrygującego. W tych bezdennych tunelach panował sztorm. Przebłyski
uczuć i emocji, które próbował ukryć. A wiec to tak! Chciał założyć tę swoją
maskę. Nie pozwoli mu na to, nie teraz. Zrzuciła koc i wstała z kanapy. Nie
spuszczała z niego wzroku, bojąc się, że te iskry w jego oczach zgasną.
Podeszła do blondyna na drżących nogach. Delikatnie wyjęła mu kieliszek z ręki.
Nie odzywał się. Nie powiedział nawet słowa. Uniosła dłoń na wysokość jego
policzka. Tak bardzo chciała go pogłaskać… Jednak nie zdobyła się na to, przez
chwilę zawiesiła rękę w powietrzu, po czym chciała ją cofnąć, lecz nie zdążyła.
Blondyn złapał ją za nadgarstek i położył jej dłoń na swoim policzku. Tak
bardzo chciała mu pokazać, że nie będzie musiał jej „oswajać”… Ufała mu bez
względu na wszystko.
***
To
było zdecydowanie za dużo. Ona naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, w co
się pakuje. Gdy cofnęła dłoń, nie zastanawiał się już nad niczym. Złapał ją w
talii i odwrócił tak, by oprzeć ją o ścianę. Wydała z siebie cichy jęk, lecz
nie widział w jej oczach strachu. Przez chwile stał bez ruchu i wpatrywał się w
nią. Miał bardzo silną wolę, jednak ona ją kruszyła. Kawałek po kawałeczku,
cegłówka po cegłówce. Przybliżył twarz do jej ust. Tak, doskonale pamiętał jak
smakowały. Pamiętał jak wypowiadały jego imię, jak błagały o litość. Jednak
tamtego „felernego” wieczoru, nie zrobił tego, na co miał tak wielką ochotę.
Dał
jej tyle, ile był w stanie, po czym nakrył kołdrą, a ona zaspała. Resztę nocy
spędził na wrzucaniu sobie od idiotów. Pomijając lodowaty prysznic.
A
teraz? Sama pakowała się w kłopoty. Jednak nie mógł, nie potrafił się
przełamać. Zawsze istniały jakieś bariery, których nie dało się przeskoczyć. Wtedy
była mocno wstawiona, a dzisiaj… Buzowało w niej zbyt wiele emocji. Pamiętała.
Wszystko. I teraz chciała poczuć, że jest bezpieczna… I nie mógł! Cholera!
Złożył
na jej ustach chaotyczny pocałunek, na który przelał całą tę mieszankę uczuć. Żalu,
bezradności, złości, pożądania i… tęsknoty?
Ugryzł
ją w dolną wargę, delikatnie ją ssąc. Jęknęła mu w usta i naprawdę mocno zaczął
się o siebie martwić. Zarzuciła mu ręczna szyję i wspięła się na palce, by było
jej wygodnie.
Jednak,
gdy przycisnęła swoje biodra do jego i krzyknęła cicho, gryząc go w szyję..
Musiał to przerwać. Musiał, bo o krok dalej i będzie za późno. Delikatnie ją od
siebie odsunął, usłyszał cichy jęk zawodu.
-
Przykro mi, ale nie mogę.
-Czyżbym
ci się znudziła?
-Nie
opowiadaj bzdur.- Odparł puszczając ją. Nogi jej się ugięły i zdążyła zarejestrować
tylko tyle, że wybiegł po schodach na górę.
Tylko
cudem dotarła na sofę. Kręciło jej się w głowie. Z powrotem nakryła się kołdrą
i wybuchła płaczem. Ogień w kominku był jedynym świadkiem wojny rozumu z
sercem.
Rozum
mówił, by dać sobie spokój i pójść położyć się spać, a jutro? Jutro się
pomyśli.
Za
to serce wrzeszczało, by wybiec na górę za nim i dokończyć to, co zaczęli.
Warknęła cicho w poduszkę i wstała ciężko z łóżka. Połączy jedno z drugim. Nie
da za wygraną! Z taką myślą udała się do swojego pokoju. Tam miała zamiar
przygotować się do bardzo długiej nocy…
***
Nie
spał od kilku dni. Dostał pewne informacje, które sprawdził niemal natychmiast,
Jeszcze nie wszystko był w stanie zrozumieć. Wiedział tylko jedno, natomiast
śmierciożercy pod dowództwem Rookwooda przygotowywali się do ataku. Zebrał
najlepszych z najlepszych aurorów. Mieli bardzo mało czasu. Musiał zakończyć to
raz na zawsze. Plan był prosty, za to trudny do wykonania. Aczkolwiek nawet
przez chwile nie miał zamiaru zrezygnować. Wiedział, że jeżeli zaatakują
jutrzejszej nocy, to wygraną mają w kieszeni. Aportował się do McMiga, gdzie
siedziało już kilka osób. Rozłożył wszystkie plany i potrzebne rzeczy na stole
i gestem ręki przywołał zebranych.
-
Wszyscy już są?
-
Nie Potter, nie wszyscy. Ulepszają mugolskie zabawki Pietro wyżej. Gdy tylko
dałeś cynk, że coś się dzieje, to chłopaki zabrali się do pracy.
-
Hmmm.. W takim razie Richard idź ich zawołać, później im pomożemy. Franklin
upewnij się, że budynek jest zaopatrzony we wszystkie możliwe zaklęcia zabezpieczające
i kryjące. Za 10 minut widzę was w komplecie w salonie. Będzie zabawa.- Dodał
uśmiechając się lekko. Tym razem postawią na swój raz na zawsze. Wiele razy
ludzie wypytywało się go skąd posiada takie informacje, i czy aby na pewno jest
to prawdziwe. Jednak on był w stanie postawić wszystko na swoją różdżkę za te
wiadomości. Przysiągł sobie, ze śmierć Ronalda nie pójdzie na marne i on się o
to postara. Bo to właśnie on wysłał mu sowę, zaraz przed swoją śmiercią o
planach tego szaleńca. Mógł pomyśleć, że jest to zwykłym kłamstwem, lecz po
śmierci byłego kumpla nie mógł mieć wątpliwości.
Gdy
już wszyscy byli w komplecie. Zaczął przedstawiać im wszystkie szczegóły.
-
Ogólnie ilu nas jest?
-
Dwudziestu trzech.
-
To doskonale, słuchajcie. Na początek aportujemy się na JamesStreet 24. Stamtąd
czterech z nas obrzuci wszystkimi możliwymi klątwami tamtejszy teren. Pomiędzy
SusStreet a MiroStreet jest taka pusta przestrzeń.- Wskazał palcem na mapę,
gdzie symbole pokazywały lasy i bagna.- To jest nasz cel. Tam właśnie znajduje
się siedziba Rookwooda. Nie spodziewają się tam nikogo, ponieważ budynek jest
obwarowany Sterresem. Zaklęciem własnym, wymyślonym przez Augusta. Jednak my
mamy anty zaklęcie. Rzucę je, gdy reszta będzie wkładać pod fundamenty dynamit
i bomby. Podrasujemy je trochę, ta by odpalał się na ruchy różdżek, by się nie uszkodzić..
Zwiększymy ich moc, dlatego bardzo ważnym jest to, by zaraz po ułożeniu broni
trzech z was wycofało się do utrzymywania obrony. Musimy pamiętać, że działamy
w mugolskiej dzielnicy. Nie możemy się zdradzić. Po wybuchu, ci, którzy
przeżyją zaczną uciekać. Rzucacie, to, co chcecie. Byleby żyli. Nie mamy pewności,
ze wszyscy będą w zamku.
Wszystko
jest zrozumiałe?
W
pomieszczeniu zapanowała cisza. Wszyscy jeszcze raz przetwarzali w głowie plan
działania. Po chwili, zgromadzeni zgodnie kiwnęli głową i rozeszli się do
swoich zajęć.
Został
tylko Jake.
-
Potter, powiedz mi tylko jedno. Dlaczego nie ma tu Malfoya?
-
Sprawy osobiste.
-
Tylko tyle masz mi do powiedzenia.
-…-
Harry spojrzał na swojego najlepszego pracownika, jego prawa ręka.- Nie mogę
jej tego zrobić.- Westchnął i ucisnął nasadę nosa.
-
Idź się położyć Potter, potrzebujemy Aurora, a nie trupa..
Właśnie
za to go cenił, nigdy nie naciskał i rozumiał, kiedy spuścić z tonu. A teraz
faktycznie pójdzie się położyć. Dobrze mu to zrobi.
Super rozdział! Chcę więcej! :))))
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takiej chwili?! Czytam, czytam i sobie myślę "O! Teraz się wydarzy coś słodkiego! ", a tu? Draco ją zostawia i idzie na górę! Jak mogłaś?! (I tak Cię kocham ♥). Koniecznie pisz dalej!
"Mała, to jest twoja pała, Malfoy…" ----> Tym mnie rozwaliłaś :DD Best tekst ever! xd
Wyłapałam kilka drobnych błędów typu "zajął miejsce naprzeciwko JEJ" zamiast NIEJ, ale nie czepiam się, vbo w końcu kto nie robi błędów? ;))))
Pozdrawiam cieplutko i życzę morza, nie oceanu weny ;33 ♥
~Chriss
Błędów to tu tyle wyłapałam, ze głowa mała :D Teraz przeczytałam to jeszcze raz i aż mi wstyd! No, ale cieszyłam się tak bardzo, że w koncu coś dodam, że sprawdziłam tylko tak "po łebkach". Ale w wolnym czasie postaram się to popoprawiać. Ale to dobrze, ze jesteś czujna :)
UsuńDzięki za miłe słowa :)
Również pozdrawiam,
Rouse
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńRozdział podobał mi sie, ale troche krótki ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Daga
Halloo kiedy next!
OdpowiedzUsuńMoże zacznę od spamu, bo potem zapomnę
OdpowiedzUsuńhttp://lucjusz-i-miona.blogspot.com/ u mnie 2 rozdział :")
No, przeczytałam wszystko na wczasach, nie wiem jak ja to zrobiłam, bo dużo tego było ;D
Podobało mi się, naprawdę. Szkoda, że tak dlugo nic nie ma ;c
Ale mam nadzieję, że powiesz mi, jak tylko coś wstawisz!
Pozdrawiam,
Live
Kiedy next????? Czekamy już 6 miechów ;CCC
OdpowiedzUsuńAnonimku, nie byłam pewna czy ktokolwiek, kiedykolwiek tu zagląda :D
UsuńUmówimy się na 4 października?
Mogę negocjować :P
Pozdrawiam i przepraszam :/
Rouse
Miał być 4, jest 20 ;-;
UsuńZapraszam do mnie Rossane.blog.pl
OdpowiedzUsuńA i fajnie piszesz
Zapraszam do mnie Rossane.blog.pl
OdpowiedzUsuńA i fajnie piszesz
Zapraszam do mnie Rossane.blog.pl
OdpowiedzUsuńA i fajnie piszesz