sobota, 14 grudnia 2013

31. A to dopiero początek...

Hej :)
Zebrałam się w sobie i postanowiłam wziąć się za zakończenie tego bloga :)
Bardzo, ale to bardzo jestem wdzięczna ludziom, którzy pytali się o epilog opowieści, kiedy ja o niej... może nie zapomniałam, bo nie byłabym w stanie, ale nie myślałam. To dzięki Wam i tylko dla Was kończę to PoV :) Jestem Wam niesamowicie wdzięczna :)
Zdaję sobie sprawę z tego, że ten rozdział, który dla Was przygotowałam nie jest wybitnie długi ani dobry.
Nie zasługujecie na to, lecz musiałam tak zrobić, ponieważ mam pomysł na resztę (końcówkę) PoV.
Właśnie biorę się za pisanie i nie wykluczone, ze to jeszcze dzisiaj pojawi się kolejna część, a w następnych terminach epilog :). Na razie muszę przystopować z broken heart na które z resztą bardzo serdecznie zapraszam. Są tam dopiero 4 rozdziały, więc nie ma dużo do nadrabiana :)
Przepraszam, że tak bardzo się rozpisałam, ale myślę, że jestem Wam to winna. Niestety nie wiem komu mam dedykować, ponieważ o epilog PoV pytały anonimki, więc dedykuję tą częsć wszystkim, którzy tak wytrwale czekali na tą część i tyle ze mną wytrzymali.
Dziękuję Wam :)!

PS. Wszystkie notki, które nie są rozdziałami zostaną usunięte. Mam nadzieję, że nikomu to nie przeszkadza :), Po prostu nie chcę "śmiecić" :)

~*~

     Stała w zimnych lochach Hogwartu. Z tego co powiedział jej Draco, jest tu osoba, która pomoże jej odzyskać pamięć. Była strasznie podekscytowana i ciekawa owej postaci. Na jej policzkach widniały dwa ogromne rumieńce i nie było to spowodowane chłodem bijącym od ścian, a zdarzeniami sprzed kilku dni. Do tej pory nie mogła w to uwierzyć.

      Myślała, że tamtego wieczoru on ją po prostu zostawi i pozwoli płakać w swoim pokoju. A jednak zaskoczył ją. Po godzinie usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zdezorientowania odkleiła twarz od poduszki i poszła otworzyć. W drzwiach stał kompletnie pijany i wesoły Draco. Gorliwie przepraszał za swoje zachowanie, poczym zaczął jej tłumaczyć, że on nie wie co ma robić z płaczącymi kobietami, mocno przy tym gestykulując. Nie chciała się z niego śmiać, naprawdę, ale arystokrata wyglądał przekomicznie. Każdy włos sterczał w inną stronę tworząc przy tym coś na kształt afro. Jego oburzona mina dodawała mu uroku zdenerwowanego dziecka. Po każdym zdaniu śmiesznie wydymał usta, a Hermiona coraz głośniej chichotała.

      Gdy wytłumaczyła mu, że już wszystko dobrze, on podarował jej soczystego buziaka w policzek. Poinformowała go, że idzie się wykąpać, na co on pokiwał głową. Po wykonaniu wszystkich łazienkowych czynności wróciła do pokoju po to, żeby zobaczyć jak były ślizgon śpi w jej łóżku. Zmarszczyła nos i podeszła bliżej by go obudzić. Gdy próbowała już chyba wszystkiego, zdenerwowany ciągłym przeszkadzaniem Malfoy, przyciągnął do siebie Hermionę i nakazał jej spać. Kobieta nie zdążyła wydusić z siebie protestu, bo Draco nakrył ich kołdrą prosząc Salazara o spokój. Nie pozostało jej nic innego jak pójść spać…

      Ich wspólne wieczory właśnie tak się kończyły. Draco przychodził do niej, rozmawiali, by później zasnąć w jednym łóżku. Do czasu, gdy Draco nie urządził imprezy Sylwestrowej. Było naprawdę cudownie. Byli tylko najbliżsi znajomi, którzy traktowali ją jak najlepszego przyjaciela, co pozwoliło się jej czuć swobodniej. Wszyscy doskonale się bawili, nikt nie liczył kieliszków alkoholu, którym umilali sobie czas. No, może z wyjątkiem Ginny, która obserwowała swoją przyjaciółkę z wielkim uśmiechem na twarzy. Draco nie odstępował jej na krok i było widać, ze najbardziej denerwuję go Steven, którego ręce bardzo często kleiły się do Hermiony. Malfoy tłumaczył sobie, że gdyby zrobił mu krzywdę musiałby szukać innego urzędnika, ale kiepsko mu to szło.

      Około trzeciej nad ranem gospodarz imprezy wyprosił wszystkich gości, a Hermiona poszła ogarnąć bałagan. Nie na sprzątała się długo, bo Draco skutecznie jej to utrudniał. Zaciągnął ją do swojej sypialni, no i… No i zdecydowanie nie spali koło siebie jak zawsze.

      Jej rozmyślania przerwał zniecierpliwione chrząkniecie. Podniosła głowę do góry i ujrzała wysokiego mężczyznę z wielkim haczykowatym  nosem i tłustymi włosami. Widać było, że nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji i najchętniej to by zatrzasnął jej drzwi sprzed nosa. A jeszcze chętniej nawrzeszczał na nią tak, że cały zamek musiałby przechodzić rekonstrukcje.

~*~

      Poświęcał się, naprawdę. Nie musiał a pomagał jakieś zagubionej Gryfonce z problemami. Szlag go trafiał. Dosyć, że musiał użerać się z bandą idiotów na lekcjach to jeszcze poświęcał swój wolny czas na przywracanie pamięci. Dlaczego młody Malfoy się na to tak uwziął było dla niego taką samą zagadką jak to dlaczego kociołek Longobottom’a wybuchał  jak chłopak zrobił wszystko dobrze!

       I teraz gdy on marnował na nią swój jakże cenny czas ona stała w progu i nawet nie zwracała na niego uwagi. Toż to szczyt bezczelności! Chociaż to tylko Gryfonka… Wpatrywał się w nią z oczekiwaniem i miał nadzieje, że jego wzrok wypala w niej dziurę. Jednak nadzieja matką głupich. Gdy wszystkie siły życiowe Severusa Snape’a były na wyczerpaniu, sam zainteresowany tupnął nogą i warknął  zniecierpliwiony. Granger podskoczyła przestraszona i wlepiła w niego swoje wielkie ślepia, w których dotąd gościł strach. Speszona spuściła wzrok i wyszeptała krótkie przeprosiny. Snape wywrócił oczami i zrobił miejsce do przejścia Gryfonce.

~*~

- Dobrze, Granger. Powiedzmy, że coś tam wiesz… Tylko jak daleko sięgają twoje szare komórki?- Zapytał i spojrzał na nią. W jej oczach dojrzał niezrozumienie i o mało szlag go nie trafił. Niech do Salazar przeklnie, ale musiał się przyznać sam przed sobą, że (chyba) tęsknił (?) za tą przemądrzałą kujonicą.- Składniki wielosokowego, eliksiru krwi i felicyty.

- Do pierwszego; splątka skarabeusza białego, śluz żaby, krew storczyka, odchody skarabeusza i sproszkowane ucho jednorożca.- Wyrecytowała bez mrugnięcia okiem.- Do drugiego; Ogon morwy morskiej, język testrala, włos tarantuli, i krew człowieka, któremu zamierzano podać eliksir.- Bez zająknięcia.- A do ostatniego; sproszkowane złota gwiazdy, liść malochy włoskiej, wywar z owocu z drzew limu i oczy tojadu niebieskiego.

- To ja już niczego Granger nie rozumiem… Wszystko bezbłędnie. Te wszystkie regułki które wkułaś przez lata szkoły są w tobie. Nie pamiętasz ludzi, z którymi jesteś powiązana uczuciowo, a to już gorszy problem.- Snape potarł wierzchnią stroną reki skronie.- Dobrze, to teraz legilimencja. Wejdę w twój umysł by sprawdzić czy potrafisz się bronić. Może silne emocje związane z wydarzeniami, które zobaczysz pomogą ci zrównoważyć umysł…- Dziewczyna skinęła głową, a on podniósł różdżkę i wyszeptał formułkę.

      Umysł ludzki to zawiły system. Teraz czuł się jak w wagoniku kolejki górskiej. Wspomnienia, emocje i uczucia dziewczyny wirowały i nie mogły znaleźć swojego miejsca. Brnął dalej. Coś mignęło mu przed oczami, ale po chwili zostało zepchnięte przez rożne inne obrazy.  Ośnieżony labirynt, rozmowa z Ginny, Sylwester… Jednak on gonił obrazy, które najszybciej chciały się wydostać spoza jego mocy. W końcu znalazł jeden, niby nic nie znaczący. Granger siedziała przy grobie ojca. Jeśli wyłapywała pojedyncze zdarzenia, których nie pamięta, oznaczało to, że jest w stanie je sobie przypomnieć. Ale wymagałoby to miesięcznej kuracji. Musiała poukładać sobie wszystko, a następnie uświadomić sobie jak bardzo zmieniła stosunki miedzy niektórymi. Wcześniej nienawidziła teraz obdarzyła zaufaniem… To mogło wywołać zaburzenia psychiki wrodzonej.
Tak czy inaczej przed nim wiele roboty. Jak zawsze z resztą.

      Słuchała wszystko o czym mówił ten mężczyzna. Nie rozumiała połowy, ale jego nastawienie dodawało jej wiary. Może jednak odzyska pamięć!

~*~

      Minął miesiąc. Miesiąc od czasu, gdy jego generał popełnij samobójstwo. Takie właśnie zdarzenia utwierdzały go w przekonaniu, jaką słabą istotą jest człowiek, który posiada emocje. Trochę szkoda jego potencjału… Był naprawdę dobry, ta jego nienawiść była taka… prawdziwa. Przechadzał się korytarzami nasłuchując jakichkolwiek odgłosów. Na trzecim piętrze usłyszał przeraźliwy krzyk i od razu się uśmiechnął. Tutaj znajdowały się komnaty Bellatrix. Ta kobieta inspirowała go… Była jedyna w swoim rodzaju. I za to ją szanował. Jej okrucieństwo nie miało granic.

      Zapukał do drzwi swojej ulubienicy. Zaczekał chwilę, poczym otworzył drzwi. Przed nim rozpostarł się bardzo przyjemny dla oka widok. Jak on kochał tych ludzi! Na ziemi leżała jakaś szlama. Na jej rękach widniały szramy po nacięciach. Bella nachylała się nad nią, by wyrzeźbić ostrzem następny twórczy obrazek. Dziewczynka zaczęła wrzeszczeć… Nic się tym nie przejął. Powoli ruszył do barku, nalał sobie Whisky i rozsiadł się w fotelu. Obserwował… Naprawdę lubił tą czynność. Patrzeć na cierpienie innych. Wybornie…

Po wszystkim Bella rzuciła śmiercionośne zaklęcie w stronę mugolaczki i zadowolona ruszyła w jego stronę. 

- Hmm, uwielbiam swoją robotę…- Odparła z zadowoleniem zapalając  cygaro.

- To widać moja droga… A teraz nadeszło wynagrodzenie…  Pora wynagrodzić nasze cierpienie… Mam plan doskonały… Tym razem wygramy… Jestem tego pewien…

~*~

      Czas mijał, Hermiona uczyła się siebie od nowa i nie tylko. Poznawała ludzi, którzy ją kochali. Pamiętała już naprawdę wiele… Harry’ego, Ginny, państwa Weasley, na zdjęciach poznawała niektóre osoby… Największą dla niej zagadkę stanowił jednak Malfoy. Niby pamiętała go ze szkoły, ale były to krótkie urywki niektórych zdarzeń. Były one niepełne i mieszały się z teraźniejszością. Nawet zaczęła się dogadywać z tą marną imitacją nietoperza, którym, jak się okazało, był naprawdę wredny człowiek cierpiący na nawał pracy.

      Aż pewnego dnia stało się to, czego najbardziej chciała… Najbardziej chciała pamiętać. Zrozumieć dlaczego wszyscy tak bardzo dziwili się gdy wspominała o Draco. Ale zrozumiała… I sama nie wiedziała czy jest to coś, co było warte jej wyczekiwania…

~*~


      Draco czekał na nią w domu, przygotowując kolację. Spojrzał na zegarek i uśmiechnął się do siebie. Zawsze gdy wracała od Severusa, była strasznie zdołowana. Martwiła się tym, że nie może sobie niczego przypomnieć, a bynajmniej tego, co tak bardzo chciała… Tym razem miało być inaczej… 

6 komentarzy:

  1. Super rozdział :)
    Czekam na więcej !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słońce moje.
    Przepraszam, że pojawiam się dopiero teraz, ale moi najcudowniejsi bracia postanowili zrobić mi świąteczną niespodziankę i zepsuć laptopa. Troszkę czasu zajęła mi naprawa go.
    Rozdział po tak długiej przerwie.:D Jestem z ciebie dumna. Jest genialny. Mam nadzieję, że Hermiona pomimo tego, że odzyskała pamięć nie wypnie się na Draco. Ciekawe jak teraz będzie wyglądała ich relacja.
    Teksy zirytowanego Snape'a.:d Muszę sobie zapisać w pamiętniku.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dokończysz to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Blog Award Więcej tu: http://miniaturki-na-zawsze.blogspot.com/2015/01/1.html
    ~Chriss

    OdpowiedzUsuń